Goście lasu

Zabawa w zdjęcia

To nie była sesja zdjęciowa jak to się teraz górnolotnie zwie tylko najwspanialsza zabawa w zdjęcia. Czas dla rodziny. Czas, w którym mama zawody urządza, która córka najwięcej całusów od niej dostanie. I Małżonek również na kilka serdecznych buziaków się załapie. Tata w trybie pilnym w niedźwiedzia się zamienia i goni Maszę – Julkę trzyletnią przez całe podwórko. A pisku wtedy było, a śmiechu i radości dziecięcej co nie miara. W tej zabawie kwiatki w ogródku cynkową konewką zostały podlane, ptaki co w pobliżu zamieszkują pić dostały, bo akurat upał ponownie nastał. Jabłka w koszyku policzone, by po tym liczeniu stwierdzić, że za dużo ich i jedno trzeba zjeść. Nie umyte. Sprawdzić czy dynie w ogródku już urosły i czy na zjeżdżalni to można głową w dół. Taka to zabawa była. A po tej zabawie, szaleństwie dziecięcym spokój błogi nastał. I było tak jak w życiu codziennym u Nich zazwyczaj. Najmłodsza w mamę wtulona mleko sobie pije, starsza Tatę najlepszego na popisy podwórkowe ostatkiem sił  namawia i opowiada, że na obiad dziś to kaszę „bulgot” jadła. Takie myśli niewypowiedziane w powietrzu wirowały,  jak to dobrze, że dzieci zdrowe. Że ten dom, że Mąż zaradny i Żona tak pięknie tę codzienność buduje. W tej całej zabawie w zdjęcia nie chodzi o to by Oni tacy ślicznie-idealni byli. Makijaże porobione, ustawieni do zdjęć i uśmiechnięci na zawołanie. No, ale śliczni są. To fakt. Nic na to nie poradzę, że rodzinę jak z okładki tworzą. Ale o to chodzi, by ten śmiech trzylatki na zawsze zapamiętać, ciepło przytulonej do piersi półrocznej córki na zawsze w sercu wyryć. Bo moment identyczny już nigdy nie wróci. W następne lato każdy z Nich już inny będzie. Może Masza i Niedźwiedź w niepamięć pójdą i kasza bulgot już poprawną nazwę otrzyma. Może moda przeminie i aparat mój też w najnowsze technologie wpisywał się nie będzie? Więc róbmy zdjęcia z naszej codzienności, najlepiej sercem, by potem przez całe życie je wywoływać.