Słowa prosto z lasu

Pies

Po co człowiekowi taki pies? Sierść gubi, pod nogami się plącze, spokoju nie daje. Jeść bez ustanku, by jadł. Łapy brudne po deszczu ma i śmierdzi czasem. Tak czy siak, jak w domu śpi to sprzątać non stop trzeba. Bo to z błota wróci, pysk jedzeniem upapsze. No i sra. Ale skoro je, trawi to żyje. A skoro żyje to sra. W sumie to bardzo logiczna istota taki pies.

Jak w oczy spojrzy to jakby wiedział o człowieku wszystko, bez wypowiadania słów go rozumiał. Czy może ktoś bardziej człowieka ukochać niż pies? Bez stawiania warunków, tak mocno? Taki właściciel psa ani zanadto urodziwy nie musi być, ani wybitny szczególnie w dziedzinie chemii czy fizyki kwantowej, nie musi być majętny, zaradny czy skakać o tyczce najwyżej ze wszystkich na świecie, medali też nie musi zdobywać. Pies kocha człowieka za to, że jest. Tyle do tego kochania mu wystarczy. Może taka miłość silniejsza jest od ludzkiej? Niejeden mówi wybrance, że kocha, że życie  za nią by oddał, bo jedyna taka i na zawsze z nią zostanie. I to „ na zawsze” czasem i z dwa lata trwa, albo w najlepszym razie osiem. Życia oddać nie zdąży, bo już innej cuda obiecuje. Albo taka jedna, chłopa oczaruje, by w tym zaczarowaniu rychło go zostawić i udział w bajce innemu zaproponować. Taka czarodziejka.

Istnieją ponoć, takie miłości ludzkie, aż po grób, ale nigdy pewności nie masz, że z jednym i tym samym do grobowej deski dotrwasz. No, chyba, że jeden drugiego tą deską dobije.

Czy słyszał kto, że pies z własnej woli człowieka zostawił? Opuścił, bo, że niby koniec uczucia nastał? Walizki spakował, miskę zabrał, smycz w pysk, ogonem na pożegnanie pomachał? I powiedział: odchodzę. Nigdy. Pies zawsze przy człowieku trwać będzie. Zawsze ufał będzie. Że jeść dostanie, na spacer pójdzie, a jak pchły go oblezą to człowiek wytępić pomoże. Taka psia wiara niezachwiana. Nawet jak zły właściciel mu się trafi, co bije i nie raz jeść dać zwierzęciu zapomni albo okrucieństwem opętany, nie daj Boże, łańcuchem do budy przywiąże, to psina i tak z czułością  na tego pana nie-pana się gapi. Taki ponad tym wszystkim jest. Obcego jednak szybko rozpozna. Dobry on czy kawał skurwysyna.

Ile taka Żabka, Perełka czy Reksio sekretów człowieczych zna. IIe w swoim niedługim życiu zwierzeń najróżniejszych się nasłucha. Nigdy nie ocenia. Dobrześ ty postąpił czy podle tak wobec bliźniego. Pysk na kolanach człowieka położy, spokojny taki, nic nie powie przecież, ale spojrzeniem przekona: nie martw się, dobrze będzie, przecież jestem.

Na wsi pies potrafi krok w krok za swoim panem chodzić. W każdej czynności uczestniczyć. Żniwa to czy wykopki. Czy w upale rolnik snopki słomy zbiera czy kartofle sadzi i naschylać się musi. Pies jest. I nie narzeka, nie powie, że w domu zostaje. Drepcze cierpliwie, łapkami żwawo przebiera. Obcego nie wpuści. Nawet jak mikrej postury taki Dżeki czy Łatka, to obejścia dzielnie broni, by jego pan bezpiecznie się czuł. A taki wilczur to już w ogóle. Pół wsi, by zeżarł, taką agresję w sobie ma a dla swojego przyjazny. Jak baranek potulny.

Pies co w mieście urodzony, na kanapach śpi, w kołderki i kocyki owinięty, fryzury psie najmodniejsze nosi, cielęcinkę na obiad dostaje i ogólnie jak panicz jaki, to też swego pana kocha. Miejską, szczerą miłością go darzy. I głowę niejeden, by dał, że nawet gdyby te luksusy miał  by mieć odebrane, to by przy człowieku trwał. Za kawałek suchego chleba, by trwał, choć cielęcinka bardzo mu podchodzi.

O! Albo Hachiko. To dopiero był pies. Japoński taki Hachiko. Pomnik mu nawet ludzie postawili. Na swego pana 10 lat czekał. Co dzień do pracy po niego przychodził nie wiedząc, że chłopu się nagle zmarło i psina przychodzi nadaremno. Zwierzę nadziei nie straciło, do końca swoich dni nie straciło. Innego pana nie chciał, bo tego jedynego nad życie ukochał. Najwierniejszemu z wiernych Japończycy pomnik solidny wybudowali. Niech mi kto odpowie czy jest człowiek na świecie, który taki pomnik ma, za czekanie na drugiego człowieka? Po co pytać, wiadomo, że nie ma. W człowieku siła czekania dużo szybciej wyczerpana by została.

Więc nie pytaj mnie, nie strzęp języka po próżnicy, po co człowiekowi taki pies? Co sierść gubi i pod nogami się plącze…

  • P.S. Bruna do fotografii udostępnili sąsiedzi. Miał wystąpić mój osobisty pies Otto, lecz zarządał zbyt dużej gaży. Krakowskiej kilogram chciał. A, że w domu naszym kiełbasa z przekonania nie występuje (nie z przekonania Otta oczywiście), zatem pies nasz zgody na wykorzystanie wizerunku nie wyraził.
  • Bruno ze schroniska był wzięty. Chudy, przed światem zlękniony. Sierść bez blasku taka. Traf chciał, że nowy dom dostał i ludzi i wszystkie szosy w okolicy w prezencie. Pal sześć upominki, najważniejsze, że ludzi swoich ma. Teraz królem leśnego osiedla został. Sporty przeróżne ze swoim panem uprawia, z panią dzień w dzień na spacery chodzi. Przez oboje za uchem co rusz drapany. No wszystko ma ten Bruno, czego psia dusza zapragnie. W ludzi swoich wpatrzony jak w najdroższych Zbawicieli Świata*

* „Zbawiciel Świata” Leonarda da Vinci to aktualnie najdroższy obraz świata. Muhamnad ibn Salmen, książe koronny Arabii Saudyjskiej wylicytował go w 2017 r.za 450 mln dolarów (ok 1,72 mln zł).