W brzydocie świata
2 września 2019
Po ruinach biegałam, potłuczonym szkle i piachu w obawie wielkiej, by gołąb jaki, co w budynku niejeden zamieszkiwał na głowę mi nie nasrał. Ale warto było, bo marzenie pięknej osiemnastolatki udało się spełnić. Ona w takiej przestrzeni chciała być uwieczniona. Nie w kwiatkach, nie w trawach rudawych, co piękne takie, że dech zapiera. Ale w betonie, kurzu i brzydocie miejsca, gdzie życie od dawna nie występuje. Chyba, że o żywocie gryzoni mowa, to może tak. I warto czasem z tej idealnej przyrodniczej strefy do takiej brzydoty wejść, by przypomnieć sobie, że świat to różny jest. Ale jak się tylko chce to i w tej odrapanej ścianie namiastkę piękna można zauważyć.
Poprzedni
Moja wieś
Nowszy
Po swojemu
Nie wiesz jak wstawić komentarz bez rejestracji? - Kliknij tutaj